Piąteczek, więc dzisiaj luźniej, choć temat zupełnie serio. Dzisiaj parę zdań o tym, jak to różnie można zrobić zdjęcie. Dobrze, smacznie, albo zupełnie źle. Ponieważ (niestety!) nie mogę Wam tu pokazać złych zdjęć biznesowych znalezionych na Linkedin, posłużę się dzisiaj analogią do… pizzy.
Tak, pizzy. Ostatnio byliśmy z ekipą na wycieczce rowerowej do Kazimierza Dolnego, gdzie jednym z punktów programu był postój i nabranie sił przy tymże słynnym pożywieniu Made in Italy.
A ponieważ żyjemy w czasach gdy jedzenie nie jest zaliczone o ile nie sfotografowane i opublikowane na Fejsie, nie inaczej było tym razem. Zdjęcie swojej pizzy zrobił Grzegorz (to ta na górze), a ja swojej (to ta po prawej). Jak nam poszło, oceńcie sami.
I przy okazji proszę o chwilę refleksji i odpowiedź na następujące pytanie – czy powierzysz swój profesjonalny, zawodowy wizerunek i sesję fotograficzną amatorowi (albo sobie robiąc selfie w windzie) czy jednak przyjdziesz do mnie?
Pizzy nie mogę obiecać, świetne portrety biznesowe owszem. Do zobaczenia 🙂