Włosy a portret biznesowy…

Wpis dotyczy kobiecego portretu biznesowego i będzie dzisiaj poświęcony w całości jednemu z istotnych elementów stylizacji – włosom. Bo kiedy się zastanawiam nad tym, co najbardziej wpływa na ostateczny efekt zdjęcia profesjonalnego, to na pierwszy plan wysuwają się właśnie włosy. 

Powtórzę – dzisiaj wpis poświęcony w całości kobiecemu portretowi. Z mężczyznami w 90% jest tak, że albo mają je krótkie albo nie mają ich wcale. Stopień trudności 1/10 🙂

Co innego z płcią piękną. Z mojego doświadczenie setek sesji kobiecych, najwięcej czasu poświęcamy wcale nie na dobór koszuli, żakietu czy sukienki, ale ustaleniu „co robimy z włosami”.

W czwartek na sesji była Pani Natalia i na jej przykładzie mogę pokazać, jak włosy, ich ułożenie, spięcie albo pozostawienie wpływają na efekt końcowy.

Osobiście jestem zdania, że włosy nie powinny dominować w portrecie profesjonalnym. Częste zakusy aby (niejednokrotnie piękne, gęste i ciemne włosy) „poszły do przodu” kończą się tym, że stylizację biznesową (żakiet, marynarka, koszula, etc.) zasłaniają w całości te pukle, loki i warkocze.

Dygresja – o ile piękne włosy w portrecie luźnym, prywatnym i romantycznym są bardzo ok, mogą zasłaniać pół twarzy, być zburzone, mokre, itd. – o tyle w portrecie biznesowym są po prostu częścią stroju i stylizacji i muszą być również pro…

Co wobec tego robić? Można jak na zdjęciu powyżej włosy ułożyć za ramionami, z tyłu, albo – jak na zdjęciu po prawej – spiąć.  To drugie rozwiązanie dodatkowo rozjaśnia i wyszczupla twarz i jest jednym z moich ulubionych.

Na koniec jeszcze jedno spostrzeżenie – włosy ciemne są zdecydowanie bardziej dominujące i „trudne” do zagospodarowania w zdjęciu profesjonalnym. Włosy jasne, czasem mogą tak bardzo nie przeszkadzać „z przodu”, nie ma więc reguły „nigdy nic na marynarce”. Czasem, dobrze wygląda i słowiański warkocz… 

Ale o nim to jeszcze kiedyś napiszę. Stay tuned. 

 

Nieczynne z powodu, że zamknięte czyli urlop w Wizerunku Profesjonalisty

Ładowanie baterii i spędzanie kawałka wakacji z ukochanymi córeczkami odbędzie się jak wyżej.

Jeśli ktoś planuje więc swoją sesję biznesową w najbliższym czasie – z przyjemnością zaproszę do studio na Al. Róż 8 ale nie w okresie urlopowym. Na szczęście trochę wolnych terminów ciągle jest. 

Do zobaczenia, pozdrawiam wakacyjnie, Tomasz Puchalski. 

Nie kupuj kota w worku. A tym bardziej sesji biznesowej…

Powiem to szczerze i otwarcie – nie jesteśmy najlepszym w Polsce studiem fotografii biznesowej. Ani pewnie w Warszawie. Sam znam kilku fotografów, którzy robią świetne zdjęcia i udane, bardzo profesjonalne sesje korporacyjne. 

Ale… też nigdy nikt od nas nie wyszedł niezadowolony. Nie „skrzywdziliśmy” nikogo, po wizycie u nas nikt nie wpadał w depresję i nie trzeba było leczyć z żadnej traumy. Na dodatek – jak napisał nasz Klient, Pan Ziemowit Piesto w rekomendacji na Linkedin:

Szczerze polecam. Jako osoba która nie lubi oglądać swoich zdjęć a pozowanie traktuje jako karę sesja przebiegła szybko, sprawnie i bardzo profesjonalnie. Według mnie usługa jest klasy premium a mimo to cena bardzo niska 🙂

No właśnie, ta cena 🙂 Dla nas w sam raz, dla Was – może być niska. To chyba dobrze, prawda? Idąc tropem ostatnich rekomendacji, dzisiaj dostaliśmy świeżutką od Pani Moniki, bohaterki tego wpisu. Oto co napisała:

Świetna zabawa – zero stresu. Okazało się, że razem z Panem Tomaszem doskonale wiedzieliśmy, jaki efekt chcemy uzyskać. Dużą przyjemność sprawił mi również makijaż Pani Ani – oddałam się całkowicie do dyspozycji wizażystki, czyli przyszłam „sauté” i powiedziałam – może Pani zrobić ze mną co się Pani podoba… Wyszło doskonale.

Nie kupuj kota w worku. Żyjemy w czasach, w których za podobną usługę (zazwyczaj tylko z nazwy) możesz zapłacić i dużo i mało. Za tatuaż, za kawę, za zdjęcie biznesowe.

Nam się wydaje, że jeśli już chcesz poświęcić godzinę lub dwie swojego czasu i zainwestować w swój profesjonalny wizerunek, nie należy tego robić u przypadkowych osób. Nawet tych co mają cyfrowy aparat, ale już nie stronę www, że o portfolio nie wspomnę. 

Może wobec tego u nas? Zapraszamy. Na pewno zrobimy wszystko, żeby efekt końcowy był świetny, a profilowe na Linkedin czy w CV przyciągało uwagę i przyczyniło się do znalezienia (być może) nowej, lepszej pracy 🙂

 

Sesja biznesowa z polecenia – odpowiedzialność i stres jakby większy :)

Kiedy dostałem maila od Pani Agnieszki, ucieszyłem się bardzo. Kolejna sesja z polecenia, z rekomendacji Tomasza Kempfa. Zresztą, to już kolejna osoba od Pana Tomka, który zaczął kiedyś ten łańcuszek sam korzystając z moich usług…

Po chwili radości, druga myśl była taka – „sesja z polecenia, hmm” – rośnie nieświadomie stres i chęć, żeby wszystko poszło dobrze. Bardzo dobrze. Najlepiej. Żeby nie było wstydu…

Oczywiście dla znajomych znajomych nie robię żadnych specjalnych przygotowań, nie wstawiam „nowych lamp do solarium”, nic z tych rzeczy. Staram się każdą osobę ugościć w studio na Al. Róż 8 podobnie ciepło, profesjonalnie, z pełną uwagą i zadbaniem o efekt końcowy.

Jedyne co na pewno jest inne, to osoba z polecenia jest bardziej znajoma niż nieznajoma. Łatwiej przełamać pierwsze lody w komunikacji, można choćby zacząć od rozmowy na temat polecającego. 

Tak też było dzisiaj. A jak nam poszło – zobaczcie sami. Wg mnie – nie przyniosłem Panu Tomkowi „wstydu” 🙂

Panie Tomaszu, to moja pierwsza sesja, ja się denerwuję… :)

To się zdarza wcale nierzadko – mam przyjemność wykonywać pierwsze w życiu, poważne, studyjne portrety wielu osób. Jak się „ten pierwszy raz” doda do powszechnego „ja jestem niefotogeniczna/-ny” to możecie się domyślać, że czasem bywa zabawnie.

Zabawnie, tak. Nie chcę powiedzieć, że nie traktuję swoich Klientów poważnie. Wręcz przeciwnie. Ja tylko wiem, że po pierwsze to drugie to najczęściej czysta kokieteria, a po drugie to pierwsze wymaga po prostu zaopiekowanie się tym strachem pierwszego razu.

Nie inaczej było wczoraj na sesji Pani Moniki. Świetną robotę najpierw zrobiła Ania Jajkiewicz, a potem wspólnie z Panią Moniką zrobiliśmy kilka fajnych zdjęć. Ba, zamiast pakietowych 3 wyszło ich 4, tak nam dobrze poszło. 

Ps. kiedy Twoja Klientka decyduje się na więcej zdjęć niż było w planie, jest to ostateczne potwierdzenie, że dobrze Ci poszło 🙂 Jak dobrze? Możesz sprawdzić w tej galerii.

Z portretem biznesowym może być jak z pizzą – smacznie albo wcale nie :)

iPhone 6s, Adobe Lightroom.

Piąteczek, więc dzisiaj luźniej, choć temat zupełnie serio. Dzisiaj parę zdań o tym, jak to różnie można zrobić zdjęcie. Dobrze, smacznie, albo zupełnie źle. Ponieważ (niestety!) nie mogę Wam tu pokazać złych zdjęć biznesowych znalezionych na Linkedin, posłużę się dzisiaj analogią do… pizzy.

Tak, pizzy. Ostatnio byliśmy z ekipą na wycieczce rowerowej do Kazimierza Dolnego, gdzie jednym z punktów programu był postój i nabranie sił przy tymże słynnym pożywieniu Made in Italy.

A ponieważ żyjemy w czasach gdy jedzenie nie jest zaliczone o ile nie sfotografowane i opublikowane na Fejsie, nie inaczej było tym razem. Zdjęcie swojej pizzy zrobił Grzegorz (to ta na górze), a ja swojej (to ta po prawej). Jak nam poszło, oceńcie sami.

I przy okazji proszę o chwilę refleksji i odpowiedź na następujące pytanie – czy powierzysz swój profesjonalny, zawodowy wizerunek i sesję fotograficzną amatorowi (albo sobie robiąc selfie w windzie) czy jednak przyjdziesz do mnie?

Pizzy nie mogę obiecać, świetne portrety biznesowe owszem. Do zobaczenia 🙂

 

Kiedy kobieta zmienia fryzurę, kolor, aurę – nieważne. Wraca do studio po nowe zdjęcia :)

Uwielbiam kobiety. Z wiekiem myślę, że zbliżam się promila poznania ich oczekiwań, zrozumienia zachowań a czasem nawet – zaryzykuję, że wiem czego chcą. Wiem, przesadziłem z tym ostatnim 🙂

Pani Monika, bohaterka tego wpisu sprzed paru miesięcy, powróciła do studio na Al. Róż ponieważ zmieniła fryzurę. I zdaje się, że kolor aury czy jakoś tam – na pewno dobrze nie zapamiętałem co dokładnie.

Nieważne.

Ważne, że Pani Monika po raz drugi obdarzyła mnie zaufaniem i oddała się z moje fotograficzne ręce aby nowy wizerunek zapisać na kliszy. Jotpegowej, ale zawsze. Na zawsze. Bardzo za to jestem wdzięczny i zobowiązany. 

Jak nam poszło tym razem, można sprawdzić w tej galerii. A że Pani Monika nie jest pierwszą Klientką, która wraca po kolejne zdjęcia, tym bardziej zachęcam do pójścia w ich ślady. Na urlop wybieram się dopiero w sierpniu 🙂

Na sesję biznesową nie zawsze przychodzi korpo wyjadacz, nie zawsze…

Mogę zaryzykować stwierdzenie, że 99% Klientów korzystających z usług mojego studio biznesowej fotografii profesjonalnej mieszka i pracuje w Warszawie. Najczęściej w jakimś „korpo”. Stanowisko nie ma większego znaczenia, tu spotykam cały przekrój, od osób zaczynających swoją karierę zawodową po studiach po osoby z top management. 

Kiedy Pan Paweł umówił się z dużym wyprzedzeniem na sesję pakietową, nie spodziewałem się tak miłego i na koniec – wzruszającego spotkania. Sama sesja zaczęła się z małym opóźnieniem, bo raz, że spóźnił się pociąg, dwa, Pan Paweł trochę pobłądził w okolicach naszego studio.

Podczas sesji okazało się, że na zdjęcia bohater tego wpisu przyjechał z daleka. Że zawodowo pracuje w fabryce, bynajmniej nie na stanowisku kierowniczym. Że mam przyjemność robić pierwsze, profesjonalne zdjęcia osobie bardzo skromnej, również cokolwiek stremowanej całą sytuacją.

Muszę przyznać, że uczestnictwo w projekcie mającym na celu zwiększenie szans na awans zawodowy, na znalezienie lepszej pracy  niby jest moim codziennym zajęciem na Al. Róż, jednak w przypadku Pana Pawła to było doświadczenie bardziej namacalne. Bardziej osobiste…

Mogę śmiało powiedzieć, że wybranie mnie do tego projektu to dla mnie zaszczyt. Trzymam Panie Pawle kciuki za Pana rozwój zawodowy, za osiąganie postawionych sobie celów. Dziękuję za obdarzenie mnie zaufaniem!

Ps. poniżej krótka recenzja naszego spotkania przysłana przez Pana Pawła. Dziękuję raz jeszcze:)

Sesja fotograficzna wizerunek profesjonalisty była niesamowita i fantastyczna. Pan Tomasz jest bardzo profesjonalnym i doświadczonym fotografem. Jest bardzo miłą, pozytywną i ciepłą osobą. Współpraca podczas sesji była świetna i atmosfera była bardzo dobra. Bardzo polecam Wizerunek Profesjonalisty. Podsumowując, Wizerunek Profesjonalisty, to twój klucz do profesjonalnego wizerunku. Pozdrawiam, Paweł Citkowski

Profesjonalny portret biznesowy – robi się coraz bardziej kolorowy. To fajne :)

Dzisiejsze spotkanie z Panią Malwiną potwierdziło ostatecznie moje obserwacje – portret biznesowy robi się coraz bardziej kolorowy, mniej formalny, bardziej osobisty. 

To bardzo przyjemna konstatacja. Może wkrótce klasyczny zestaw „marynara + koszula + krawat” ostatecznie pójdzie do lamusa zastąpiony na zdjęciu zawodowym po prostu dobrej jakości koszulą i marynarką?

Oczywiście mam świadomość, że są branże, w których wizerunek bardzo formalny i nazwijmy go – konserwatywny długo jeszcze będzie miał się dobrze, ale dzisiaj, na dwóch sesjach indywidualnych miałem przyjemność fotografować kolorowe, piękne kobiety.

Dygresja – pięknej kobiecie trzeba jej piękno nieustająco wykazywać i dowodzić. Z jakiegoś powodu – sama nie zawsze w nie wierzy, nie zawsze jest przekonana do własnej urody, słowem – mężczyzna prosty gubi się w tym nieco. Koniec dygresji 🙂

Pani Malwina o naszej dzisiejszej sesji napisała tak:

„Projekt sesja” początkowo był dla mnie bardzo stresujący. W głowie miałam wizję stresu, wstydu i wszystkiego najgorszego:) Gdy tylko weszłam do studia przyjazna atmosfera i miłe powitanie pomogły mi zostawić czarne wizje za drzwiami. Makijaż wspaniały, a sesja w pełni profesjonalna i przede wszystkim owocna w piękne zdjęcia. Dziękuję bardzo!

Pięknie dziękujemy za miłe słowa, to była prawdziwa przyjemność i naprawdę drobiazg. Polecamy się na przyszłość. Zdjęcia – niech będą też kolorowe i pogodne. Ps. lato przyszło, dobrych wakacji!!! 

Sesja biznesowa dla Naviexpert w najlepszej miejscówce tego miasta*

* Oczywiście jaką miałem przyjemność poznać. Jednak po wielu sesjach „korpo” w biurach i przestrzeniach Mordoru, Domianiewskiej, Postępu i innych ––– „Brain Embassy” to jak skok w przyszłość. Dosłownie. Do miejsca pracy, które nie jest koszmarnym, szarym openspacem, do aranżacji nastawionej na produktywność i przyjemność z pracowania, zapewniającego też miejsca do regeneracji i odrobiny resetu przez sport. Czad. Naprawdę czaderskie miejsce. Ps. nikt mi za to nie płaci, nie musi 🙂

Sesja dla warszawskiego zespołu Naviexpert miała swój początek standardowo – dostałem zapytanie ofertowe. Odpowiedziałem jak zwykle zdając sobie sprawę, że kilka firm w Warszawie uczyniło to samo, że moja oferta nie musi wygrać.

Ucieszyłem się, kiedy Pani Paulina zaczęła dogrywać ze mną szczegóły, ostateczne wynagrodzenie a najbardziej kiedy zakomunikowała mi, gdzie będziemy robić te zdjęcia. Brain Embassy. 

Po wejściu na stronę tej miejscówki wiedziałem, że będzie świetnie, że będzie szansa na ciekawe zdjęcia, które nie ograniczą się tylko do standardowych portretów na tle ściany w salce konferencyjnej. Jak to zwykle bywa podczas sesji korpo…

Już kiedyś pisałem – wcale, naprawdę wcale się upieram przy portretach biznesowych wykonywanych na jednolitym tle (chociaż bronię też tego rodzaju tła, ma swoje ogromne zalety…) czy w studio.

Jednak ciekawa przestrzeń do robienia zdjęć to prawdziwa rzadkość, często moi Klienci chcieliby jasne, atrakcyjne zdjęcia z dużą ilością światła i oddechu, ale niestety biuro mają raczej małe, ciemne i szare…

Naviexpert (i sporo, naprawdę sporo firm jak widziałem) na szczęście na miejsce swojej pracy wybrał 5 piętro biurowca Adgar. Uzgodniony zakres sesji obejmował 2 zdjęcia na osobę – jeden portret na jednolitym, białym tle, drugie zdjęcie nie było sprecyzowane.

Znalezienie białej ściany w miejscu, które wygląda jak skrzyżowanie loftu z londyńską ulicą (cudowne budki telefoniczne!) pełne pięknych ceglanych ścian to było nie lada wyzwanie. Ale… jedna micro salka miała zupełnie inny, kosmiczny i sterylny design i była olśniewająco biała. 

I w tej „salce” dzięki uprzejmości i pomocy zarządzającego ze strony „Brain Embassy” wykonaliśmy serię portretów „na białej ścianie”, a przy okazji moi modele oswoili się z faktem sesji zdjęciowej – bo wiecie – nikt (!) nie lubi jak mu się robi zdjęcia. te biznesowe w szczególności…

Drugie ujęcie postanowiłem wykonać każdemu w innej scenerii – oczywiście korzystając z fenomenalnej przestrzeni jaką mieliśmy do dyspozycji. To była muszę przyznać najfajniejsza część sesji. 

Dookoła chodzili i pracowali ludzie – nie wyglądali zresztą jakby nasza działalność w  czymkolwiek im przeszkadzała, a my szukaliśmy najlepszego światła, pomysłu, ujęcia.

Jak nam poszło możecie sprawdzić w tej galerii. Zestawiłem oba ujęcia, to formalne i bardzo uniwersalne z tym bardziej kolorym i żywym, tym, które powstało w dużej mierze z inspiracji przestrzenią „Brain Embassy”. 

A Pani Paulinie i zespołowi dziękuję za możliwość zrealizowania takiego fajnego projektu. Polecam się na przyszłość!