Zacznę od oświadczenia – dawno nie miałem tak fajnego, nowego Klienta. Od samego początku – zapytania ofertowego opisującego potrzeby firmy miałem wrażenie, że rozmawiam (mailuje) z fajnymi ludźmi.
Głównie z Panią Natalią, którą ostatecznie miałem okazję poznać osobiście na sesji, do której doszło mimo tego, że moja oferta cenowa nie była… najniższa. Bo wiecie, zazwyczaj Klienci jednak kierują się ceną i wyłącznie ceną.
Dlaczego? Ciągle nie mogę pojąć. Wybór fotografa do zdjęć firmowych oparty na kryterium najtańszego dostawcy to krok porównywalny do wyboru najtańszego dentysty albo kafelkarza do remontu łazienki.
Owszem, kiepski ale tani dentysta coś tam zrobi, Pan fachowiec co prawda zostawi krzywe fugi, ale ściany jakoś tam pokryje glazurą. Ale żeby był efekt „wow” to raczej nie tędy droga.
Na wszelki wypadek małe dementi. Nie uważam, że moje zdjęcia i moje umiejętności są jakieś niesamowite. Raczej powiedziałbym nieskromnie, że wiem co robię i dostarczam produkt o jakości oczekiwanej przez tych bardziej świadomych Klientów.
Świadomych? Wg mnie tak. Mam często wrażenie, że spora część osób prowadzących akcje ofertowe związane z sesją fotograficzną dla firmy, nie bardzo wie co to jest „dobre zdjęcie biznesowe”. Stąd łatwo o pomyłkę.
Z bohaterami mojego wpisu było wprost jak w bajce. Wiedzieli czego chcą, wiedzieli ile chcą wydać na to pieniędzy (targowali się, oj targowali…), wiedzieli też, że należy projekt przeprowadzić tak, żeby kolejne, nowe osoby w zespole też miały wiarygodne miejsce, do którego zostaną skierowani na „identyczne” zdjęcie.
To ostatnie bardzo często umyka osobom, z którymi rozmawiam o szeroko pojętych sesjach biznesowych. Staram się edukować i tłumaczyć, że dobrze jest nawiazać długofalową współpracę, żeby utrzymać ten sam styl i jakość wszystkich zdjęć danej firmy.
Mam ogromną przyjemność w ten sposób pracować z wieloma organizacjami. Często po jednej, dużej sesji w siedzibie Klienta, nowozatrudnione osoby przychodzą już na sesję do mnie na Al. Róż 8. A tu wykonuję portrety w uzgodnionym dla danej firmy „corporate ID”.
Pani Natalia z Grüne Energie zadbała nawet o to, że ustaliliśmy cennik na takie przyszłe zlecenia. I znowu się targowała. Oj targowała. Ale czy nie warto udzielić solidnego rabatu solidnemu Partnerowi na lata? Ja uważam, że tak.
Win–win.
O samej sesji mogę powiedzieć tak – świetna zabawa, młodzi, pełni dobrej energii (sic!) ludzie. Czysta przyjemność. A jeśli jeszcze wspierać odrobiną swojego talentu mogę firmę z nurtu EKO, tym bardziej mam wielką radość.
Na koniec – takie zdjęcia zrobiliśmy, taką miłą rekomendację otrzymałem po „robocie”. Fajnie. Takie spotkania i takie biznesowe relacje dają satysfakcję i ochotę do pracy. Dziękuję Pani Natalio!