* Oczywiście jaką miałem przyjemność poznać. Jednak po wielu sesjach „korpo” w biurach i przestrzeniach Mordoru, Domianiewskiej, Postępu i innych ––– „Brain Embassy” to jak skok w przyszłość. Dosłownie. Do miejsca pracy, które nie jest koszmarnym, szarym openspacem, do aranżacji nastawionej na produktywność i przyjemność z pracowania, zapewniającego też miejsca do regeneracji i odrobiny resetu przez sport. Czad. Naprawdę czaderskie miejsce. Ps. nikt mi za to nie płaci, nie musi 🙂
Sesja dla warszawskiego zespołu Naviexpert miała swój początek standardowo – dostałem zapytanie ofertowe. Odpowiedziałem jak zwykle zdając sobie sprawę, że kilka firm w Warszawie uczyniło to samo, że moja oferta nie musi wygrać.
Ucieszyłem się, kiedy Pani Paulina zaczęła dogrywać ze mną szczegóły, ostateczne wynagrodzenie a najbardziej kiedy zakomunikowała mi, gdzie będziemy robić te zdjęcia. Brain Embassy.
Po wejściu na stronę tej miejscówki wiedziałem, że będzie świetnie, że będzie szansa na ciekawe zdjęcia, które nie ograniczą się tylko do standardowych portretów na tle ściany w salce konferencyjnej. Jak to zwykle bywa podczas sesji korpo…
Już kiedyś pisałem – wcale, naprawdę wcale się upieram przy portretach biznesowych wykonywanych na jednolitym tle (chociaż bronię też tego rodzaju tła, ma swoje ogromne zalety…) czy w studio.
Jednak ciekawa przestrzeń do robienia zdjęć to prawdziwa rzadkość, często moi Klienci chcieliby jasne, atrakcyjne zdjęcia z dużą ilością światła i oddechu, ale niestety biuro mają raczej małe, ciemne i szare…
Naviexpert (i sporo, naprawdę sporo firm jak widziałem) na szczęście na miejsce swojej pracy wybrał 5 piętro biurowca Adgar. Uzgodniony zakres sesji obejmował 2 zdjęcia na osobę – jeden portret na jednolitym, białym tle, drugie zdjęcie nie było sprecyzowane.
Znalezienie białej ściany w miejscu, które wygląda jak skrzyżowanie loftu z londyńską ulicą (cudowne budki telefoniczne!) pełne pięknych ceglanych ścian to było nie lada wyzwanie. Ale… jedna micro salka miała zupełnie inny, kosmiczny i sterylny design i była olśniewająco biała.
I w tej „salce” dzięki uprzejmości i pomocy zarządzającego ze strony „Brain Embassy” wykonaliśmy serię portretów „na białej ścianie”, a przy okazji moi modele oswoili się z faktem sesji zdjęciowej – bo wiecie – nikt (!) nie lubi jak mu się robi zdjęcia. te biznesowe w szczególności…
Drugie ujęcie postanowiłem wykonać każdemu w innej scenerii – oczywiście korzystając z fenomenalnej przestrzeni jaką mieliśmy do dyspozycji. To była muszę przyznać najfajniejsza część sesji.
Dookoła chodzili i pracowali ludzie – nie wyglądali zresztą jakby nasza działalność w czymkolwiek im przeszkadzała, a my szukaliśmy najlepszego światła, pomysłu, ujęcia.
Jak nam poszło możecie sprawdzić w tej galerii. Zestawiłem oba ujęcia, to formalne i bardzo uniwersalne z tym bardziej kolorym i żywym, tym, które powstało w dużej mierze z inspiracji przestrzenią „Brain Embassy”.
A Pani Paulinie i zespołowi dziękuję za możliwość zrealizowania takiego fajnego projektu. Polecam się na przyszłość!